piątek, 9 maja 2014

Deszczowe popołudnia.

    To, że w słoneczne popołudnie wychodzi się ze swoimi pociechami na spacerek, do parku, lasu czy na plac zabaw to żadna nowość dla rodzica, ale kiedy deszcz, mżawka, czy słota krzyżują nam plany to już kwestia spaceru nie jest taka oczywista, przynajmniej nie dla wszystkich. Bo my ostatnio spacerujemy w akompaniamencie spadających kropel deszczu, w kaloszach, z parasolką lub bez, Kuba zaznał już niesamowitej radości z badania głębokości dna kałuż i maszerowania z drążkiem parasolki w rączce. Pewnie nikogo nie zadziwi fakt, że w ulewę staramy się siedzieć w domu, ale lekki deszczyk nam nie straszny.

Widzieliście kiedyś parasol na nogach przemierzający chodniki i ulice?

To wcale nie parasol na nogach! To Kubuś we własnej osobie z maminym parasolem ;)

A tutaj już po deszczyku w kałuży robi plusku plusku :)


wtorek, 6 maja 2014

Kochany tatuś.

    Pan Tata przebywa obecnie na przedłużonej majówce, co cieszy nie tylko jego samego, ale i mnie, a przede wszystkim naszego synka. Odkąd tata jest w domu cały czas Kuba praktycznie nie odrywa się od niego. Z tatusiem wstaje i tatę prosi o mleczko. Z tatą idzie na pierwsze siku, z tatą chce jeść śniadanie i myć rączki, z tatą chce się bawić i tatę wyciąga na spacerek, z tata najlepiej smakuje obiad, w końcu z tatą chce się kąpać i z tatą również zasypiać zarówno popołudniu jak i wieczorem. Wszystko chce robić z tatą i wszędzie chce chodzić z tatą. Mama poszła w odstawkę, aż boję się tego dnia kiedy tata będzie w pracy, a mnie przyjdzie położyć Małego do snu. Ale nie ma co się dziwić, bo tatusia nasz synuś ma kochanego. Bawi się z nim, poświęca mu czas i przytula w potrzebie i bez potrzeby także. Spełnia życzenia, choć nie wszystkie, nie mogę powiedzieć, że go rozpieszcza, no może czasem odrobinę, hihi. Aż serce rośnie jak na nich patrzę razem, teraz przypomniała mi się sytuacja z autobusu, kiedy to Kuba usilnie chciał stać przed siedzeniem, ale wiadomo, że na kolanach jest bezpieczniej, tatuś wziął go do siebie na kolana, a Mały w płacz, żal i rozpacz, trwało to chwilę, bo w ramionach tatusia uspokoił się bardzo szybko, przytulił się mocno i jechał dalej grzecznie i spokojnie. To niby takie nic, taka codzienna sytuacja, a wzruszyła mnie niemal do łez. Jedyne co mi wtedy na usta się cisnęło to: kochanego masz tego tatusia synku.

A tutaj tatuś karmi ;)

niedziela, 4 maja 2014

Majówka

    Majówka już pomału dobiega końca, choć nie dla nas, bo mąż ma jeszcze tydzień wolnego i będziemy jeszcze korzystać z pogody. Na majówkę wyszorowaliśmy grilla i zaopatrzyliśmy się w kiełbaski i inne przysmaki, głównie w mięsiwa, tak więc mimo braku planów wjazdowych to w majówkę i tak zaznawaliśmy świeżego powietrza, przynajmniej na miarę możliwości naszej śląskiej atmosfery i łaskawej pogody, która wczoraj się nie popisała. Ale wcześniej świeciło słoneczko i byliśmy umazani ziemią, trawą i piachem, byliśmy objedzeni grillowanym chlebem i kiełbaskami, biegaliśmy za piłką i rzucaliśmy psu patyki. Byliśmy szczęśliwi. To nasz sposób ma majówkę. A wasz jaki jest?
A tak przy okazji tematu nie bez powodu ostatnio najpopularniejszego, czyli właśnie: Majówka, majówka, majóweczka. Czy tylko ja odnoszę takie wrażenie, że przy takich długich weekendach ludziom jakby masowo wyparowywały rozumy i zdrowe rozsądki? Zaledwie pierwszego maja już mijałam na ulicy odór piwa i moczu w szokujących ilościach. Rodzice masowo okupują place zabaw ze swoimi pociechami i wszystko byłoby fajnie gdyby nie to pifko w łapce. What the f**k? Ja rozumiem smaczki i ciągoty sama też abstynentką nie jestem, ale uważam, że plac zabaw dla dzieci to nie jest miejsce na picie piwa.

Kubuś jako Pan i Władca