wtorek, 6 stycznia 2015

Aktualności posylwestrowe.

    Stary rok pożegnaliśmy fajerwerkami, a Nowy przywitaliśmy szampanem,a może na odwrót? Nieważne. Nie był to nasz typowy sylwester, tak jak wcześniej nie czułam magii świąt, tak i sylwester w pamięci mojej nie zagrzeje sobie ciepłego miejsca. Mam tylko nadzieję, że 2015 przychylnym okiem spogląda i ma kilka niespodzianek w zapasie, mam ochotę na wiosnę duszy, bo póki co mój umysł przypomina pogodę jaką oglądam za oknem: jest ponura i mokra i tak dziwnie, przyjemnie chłodna. W przypływach nostalgii rozpamiętuję stare przyjaźnie i przeraża mnie odrobinę myśl, że teraz nikogo prócz mojej rodziny nie mam. Pewnie dlatego tak łatwo przyszło mi opuścić kraj, bo nie zostawiłam tam grupki przyjaciół. Zawsze jakoś dobrze się czułam sam na sam z własnym ja, w otoczeniu męża, a potem dziecka, sporadycznie zamieniając zdań kilka z innymi matkami na placu zabaw, czy ze starymi znajomymi w drodze do sklepu. Nigdy nie odczuwałam potrzeby posiadania przyjaciół, miałam kogoś takiego komu mogłam zaufać - fajnie, nie miałam - trudno. Nie tęskniłam do tego nigdy, aż do teraz, kiedy jestem tak daleko. 
Co by tak dyskretnie zmienić temat muszę się pochwalić, a właściwie pochwalić muszę mojego małego szkraba. Czy pisałam już jak świetnie radzi sobie z gniewem jaki w nim się pojawia kiedy coś nie idzie po jego myśli? Tak? Nie? Nie pamiętam. Otóż teraz Kuba zamiast okładać pięściami wszystko i wszystkich co popadnie, okłada pięściami i kopniakami fotel, powietrze przed sobą albo podłogę, a i to już coraz rzadziej ma miejsce, częściej raczej kładzie się na ziemi i oddycha głęboko aż mu gniew przejdzie. Oczywiście nie zawsze jest tak idealnie, ale nie spodziewam się cudów, tylko stopniowych zmian. Czasem trzeba mu przypomnieć, że bicie to nie zabawa, a bicie w złości jest niedopuszczalne, ale coraz rzadziej. Za to coraz częściej Kuba demonstruje swoją dojrzałość w stosunku do Najmłodszego, całuje go na powitanie, pilnuje żeby miał picie pod ręką, zawsze dzieli się z nim ciastkami, pokazuje mu zabawki i zabawy i co mnie cieszy najbardziej - jest przy tym tak delikatny jak tylko potrafi, a okazało się, że potrafi być bardzo delikatny. Jasne, zdarzają się małe wypadki, ale one zdarzają się nawet ostrożnym dorosłym. Z Najstarszym też Kubuś się pomału zaczął świetnie bawić, już dawno go nie ugryzł, ani nie kopnął specjalnie, rzadko też słyszę wojny o zabawki i kłótnie o miejsce do siedzenia. Za to Najstarszy daje do zrozumienia, że Kuba mu przeszkadza, co zaczęło mnie trochę martwić, bo wynikają z tego nieprzyjemne sytuacje. Mam nadzieję, że mu przejdzie teraz kiedy wrócił do szkoły i będą razem mniej czasu razem spędzać. 

ps. chcecie wiedzieć jak spędzamy zimę? 

chodzimy na kaczki
jeździmy ciuf ciuf

i jeździmy brumem :)