piątek, 22 lipca 2016

Lulanka

"Luli,luli,lui
śpij dzidziusiu,
słodko śpij..."
    Takie oto słowa niezwykle prostej i krótkiej kołysanki padły z ust mojego czteroletniego zaledwie syna. Wyśpiewał je radośnie podczas któregoś powrotu z przedszkola oznajmiając mi przy tym, że tak właśnie będzie śpiewał swojemu braciszkowi, kiedy będzie go lulał do snu o tak - i w tym momencie ułożył ręce do kołysania, jakby w ramionach trzymał wyimaginowaną lalkę i zaczął się zgrabnie bujać z nogi na nogę. Po czym uraczył mnie pięknym, szczerym uśmiechem, pełnym dumy, troski i radości, tak prawdziwym jakim tylko dzieci potrafią obdarowywać. I pobiegł dalej walczyć z liśćmi, czy promieniami słońca pogrążając się tym samym w swojej osobistej codzienności i poddając znanym zabawom.


A ja stałam przez moment jak zaczarowana napawając się tą chwilą i powtarzając ją w myślach wciąż i wciąż, by nauczyć się jej na pamięć. By zatrzymać czas na chwilę choć krótką, by uwiecznić to zdarzenie w pamięci, by móc wracać do niego.
To taki świecący kamyczek, który rozjaśnia mroczą i zimną toń mojego umysłu. Kolekcjonuję te świetliki namiętnie, niezależnie od tego jak małe i błahe by się wydawały, bo nawet jedno ziarnko piasku potrafi świecić jasno w ciemnej jaskini. 

4 komentarze:

  1. Ale pięknie! Myślę, że to naprawdę coś wspaniałego zobaczyć u dziecka radość i to jak nie może doczekać się rodzeństwa... i tego, jak bardzo chce o nie dbać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. piekny post, az chce sie dalej czytac...

    OdpowiedzUsuń

Cenię umiejętność wyrażania własnego zdania bez zbędnych wulgaryzmów i krytykę konstruktywną...
Oraz wysiłek włożony we wpisanie choć jednej literki w polu "Nazwa":)
Dziękuję za odwiedziny i pozostawione słowa. Każdego chętnego zapraszam ponownie :)