wtorek, 16 sierpnia 2016

Aktualności

    To już 30 tydzień ciąży, ale to zleciało… nawet nie wiem kiedy. Brzuszek mam już spory, dzidziuś w brzuszku kopie coraz mocniej, piersi już wyraźnie dają znać, że są gotowe do wykarmienia kolejnego szkraba. Już zaczyna mi być ciężko. Wiem że muszę zwolnić, spacery już nie dają takiej przyjemności jak wcześniej, bo męczę się strasznie i kręgosłup daje o sobie znać. Na szczęście już za dwa tygodnie przestanę pracować, biorę cały urlop i od razu odchodzę na macierzyński. I z jednej strony nie mogę się doczekać wolnego, a z drugiej trochę się obawiam , że będzie mi brakować ludzi, wyjścia z domu. Pamiętam jak brakowało mi pracy przy pierwszym dziecku, ale nie będę ciągnąć tego na siłę, bo sił właśnie mi już brakuje. A zamiast tego, zajmę się kompletowaniem wyprawkę, jeszcze tyle życzy potrzebujemy, a czasu coraz mniej.
Pozdrawiam


wtorek, 9 sierpnia 2016

Miłość do brzuszka.

    Żadną zagadką jest, ani odkryciem Ameryki fakt, że matka kocha swoje dziecko jeszcze nosząc je pod sercem. A od kiedy zaczyna czuć ruchy maleństwa i wszystko jest już bardziej realne i bardziej namacalne, to miłość ta rośnie jeszcze bardziej. Ale czy pomyślałby kto, że tego nienarodzonego jeszcze dzidziusia też może kochać już starszy brat? Mój czteroletni syn jest żywym dowodem na to, że tak jest. Podczas oglądania bajek, bo w bajkach takie tematy się pojawiały, rozmawialiśmy z Kuba o rodzeństwie, ciąży i dzidziusiach, i to właśnie Kuba uświadomił nam że to czas na drugie dziecko. Zadawał mnóstwo pytań i był bardzo ciekawy i dociekliwy. Pytał kiedy odbędzie miał dzidziusia(czytaj brata albo siostrę), okazywał żywy smutek kiedy dowiadywał się, że mamusia i tatuś nie mogą mu powiedzieć kiedy, bo nie wiedzą. Snuł plany, opowiadał, że jak będzie miał braciszka to pójdzie z nim na spacer, ale jak będzie miał siostrzyczkę to nie pozwoli jej wyjść bo będzie jeszcze za mała. I nie ważne jak zagmatwane były jego myśli. Dla mnie było jasne i oczywiste że myśli o rodzeństwie poważnie i częściej niż mogłam to sobie wyobrazić.
Więc od kiedy dowiedziałam się że  jestem w ciąży zaczęłam pomału przygotowywać syna do nowej roli starszego brata. Nie mówiłam mu o ciąży od początku jej trwania, bo różnie to na początku bywa. Ale rozmawiałam z nim często i tłumaczyłam mu jeszcze więcej. I w końcu nadszedł ten moment, żeby mu powiedzieć, że będzie miał tego upragnionego dzidziusia - radości nie było końca. Pyta gdzie jest dzidziuś i przykłada tam uszko. Mówi do brzucha, popisuje się przed nim i opowiada historyjki, tuli się często i daje buziaki. Na spacerach zachwyca ludzi, których spotykamy na placu zabaw, kiedy ni stąd ni zowąd przybiega do mnie między zjeżdżalnią, a huśtawką, żeby przytulić się do brzuszka i sprzedać mu buziaka, po prostu od tak. I jak to nie jest miłość,  to ja już nic nie wiem. Z resztą sami zobaczcie 😊






poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Kobieta z ławki w parku.

    Kobieta przebojowa, silna i twardo stąpająca po ziemi. Świetnie zarabia spełniając się zawodowo w wielkiej korporacji, bądź rozwijając własną działalność, która oczywiście świetnie prosperuje i błyskawicznie się rozwija. Jest taktowna i wykształcona. Zawsze błyszczy w towarzystwie i przyciąga uwagę mężczyzn z najdalszych zakątków sali gdziekolwiek się pojawi. Jej buty - obowiązkowo niebotycznie wysokie szpilki zawsze pasują do torebki, którą prezentuje zgrabna mała kopertówka mieszcząca absolutne minimum w postaci kluczy, karty kredytowej, telefonu , chusteczek i kilku kosmetyków. Jej wytworny biustonosz, skrupulatnie dobierany u bra-fitterki, genialnie podtrzymujący kształtne, jędrne piersi zawsze komponuje się z  koronkowymi majteczkami najwyższej jakości. Bielizna , którą cieszyłby oko niejeden gentlemen ściśle, lecz nienachalnie przylega do smukłego, w pocie ukształtowanego na siłowni i basenie ciała. Make-up, fryzura i paznokcie zawsze zrobione są pomysłowo i zawsze nienagannie. Zazwyczaj jest samotna, czasem tylko pokusi się o przelotny romans, ale bez zaangażowania. Od progu nowocześnie i zimno urządzonego apartamentu wita ją chłód powietrza i głodny kot.

Siadając przy wieczornej lampce wina wspomina kobietę, którą mijała popołudniu. Zapamiętała jej szybko i nieudolnie związane włosy z odrostem na pół głowy. Sprane i wysłużone ubrania tu i ówdzie przybrudzone śladami małych, dziecięcych palców.  Podkrążone i zmęczone oczy, które na swój osobliwy sposób były cieplejsze od słońca. Strudzone ręce nosiły wyraźne ślady ciężkiej pracy, sądząc po uwydatnionych żyłach podnoszenie ciężarów było jej codziennością, na czubkach smukłych  palców widać było naturalne, gdzie nigdzie wyszczępione paznokcie nie skażone ani gramem lakieru. Ramiona miała naturalnie opalone z bladymi śladami po staniku, w których to ramionach trzymała swój największy skarb. Niewinnie, różowe niemowlę wtulone słodko w pierś matki, ssące rytmicznie z zamkniętymi powiekami. Siedziała na ławce w parku karmiąc swoje dziecię, ciesząc się chwilą odpoczynku. Pod ciążowymi jeszcze spodniami nosiła zwyczajne, bawełniane figi. Szeroka koszula na cienkich ramiączkach była praktycznym okryciem umożliwiającym jej wyjęcie piersi w razie potrzeby i maskowała poporodowy brzuszek wraz z nieestetycznymi rozstępami.
Na jej wspomnienie atrakcyjna trzydziestoletnia singielka poczuła ukłucie tęsknoty za czymś, czego nie było jej dane (może jeszcze) doświadczyć. A jednocześnie czuła strach i zażenowanie. Oraz współczucie do tej świeżo upieczonej matki z ławki w parku. Szkoda jej było kobiety, która wychodząc za mąż i wydając na świat dziecko przestała dbać o swój wygląd i została zapewne kurą domową zależną od męża, na jego łasce i usługach. Nie chciała tak skończyć.
Tymczasem tego samego wieczoru mając dbającego o nią, kochającego mężczyznę u boku, bez reszty zapatrzonego w nią i ich wspólne śpiące niczym aniołek dziecko, trzydziestoletnia świeżo upieczona matka wraca myślami do obrazu pięknej kobiety, która przelotnie rzuciła jej pogardliwe spojrzenie mijając ją siedzącą na ławce w parku. Rozmyślała o niej. Przypuszczała, że była singielką. Wyglądała jak żywy przykład silnej, niezależnej kobiety z jednego z telewizyjnych seriali. Myśląc o niej i jej nieprzyjaznym spojrzeniu poczuła smutek i strach.Wtuliła się mocniej do mężna wdzięczna niebiosom za dar jaki otrzymała, za życie, które dane jej jest przeżyć i z całego serca współczuła singielce z parku. Cieszyła się, że tak nie skończyła. Bo może owa singielka wyglądała pięknie, ale na cóż komu nieskazitelny wygląd jak nie ma się z kim dzielić radości dnia codziennego? Uroda przemija i z wiekiem zostają tylko zmarszczki w eleganckiej kreacji, ale matka… matka z wiekiem zawsze będzie czymś więcej niż wypełnieniem ubrania.

źródło