wtorek, 11 lipca 2017

Każdy dzień , to dobry dzień na nowy początek.

    Witam z zalanej deszczem, szarej Anglii. W domu cisza, na zewnątrz spokój i tylko ciche pukanie deszczowych kropli w zimne szyby przypomina o istnieniu czasu i teraźniejszości. Błąkając myślami w eterze trochę bezwiednie zaparzyłam kawę i otworzyłam bloga. Jezu... pomyślałam, ile to już lat moje wypociny wiszą gdzieś w przestrzeni internetowej, przypomniałam sobie początki tego bloga, to jak wciągnięta byłam w ten e-świat, jaką radochę mi to dawało. Pamiętam jak dziwiły mnie liczby. Przyznam szczerze, że nigdy nie sądziłam, że mogłabym prowadzić poczytnego bloga i owszem do poczytnego mi daleko, ale nie uważałam nawet, że mogłabym mieć jakiekolwiek komentarze pod postami, czy znajomości wręcz zawiązane dzięki temu, że piszę. A jednak. Bo blogosfera to nie tylko reklamy i posty sponsorowane. Blogosfera to ludzie po drugiej stronie ekranu, to dzielenie radości i smutków i tysiące rad od bardziej doświadczonych od nas, no i hejt niestety też, czyli dokładnie jak w życiu wokół nas. Żyłam tym blogiem,  czasem nie potrafiłam się doczekać, żeby opisać to czy tamto. Czytałam przed snem inne blogi co bardzo lubiłam. To był mój kawałek świata, kilka moich ludzi i moje życie. Czułam się szczęśliwa, czułam się spełniona i mimo tego, że 90% czasu spędzałam sama z dzieckiem nie czułam się samotna. I zatęskniłam za tym. Tak szczerze i mocno. Dawało mi to szczęście, a tego teraz potrzebuję. Postanowiłam więc napisać pierwszą od miesięcy notkę i mam nadzieję, że wytrwam w pisaniu ich częściej, mam nadzieję się wkręcić na nowo w całe to koło blogowego zamętu. Ramiona więc rozpościeram szeroko, oczy przymykam lekko i daję się ponieść, uwaga blogosfero, nadciągam... Znaczy mam nadzieję.